sobota, 8 września 2012

Bromance'owe Love ♥


"Loooouis" Harry rzuca się na niego, gdy ten mija próg mieszkania.

'Och, Hazz. Cóż za miłe powitanie' uśmiecha się szeroko i głaszcze loczka po głowie

"Tęskniłem. Nie było Cię od wczoraj" bierze jego twarz w dłonie i delikatnie zbliża się do niego, tak aby spojrzeć mu w oczy.

'Och, przepraszam Harreh. Miałem trochę spraw na głowie' całuje go delikatnie w nos i uśmiecha się.

"No jasne, nie wiedziałem, że Eleanor liczysz w liczbie mnogiej. Czyżby zaciążyła?" sarknął, odsuwając się od niego.

'A tak było miło...' śmieje się ironicznie i dodaje 'czy naprawdę każda nasza rozmowa musi kończyć się kłótnią o El?'

"Zdjęcia, Lou, zdjęcia." mamrocze pod nosem

'Zdjęcia?' pyta zaskoczony 'Jakie zdjęcia?'

"Zapomniałeś, gdzie byłeś?"

'Nie wiem o czym mówisz' odwraca głowę w drugą stronę i ściąga kurtkę.

"Och, no pamiętasz, pamiętasz." przekomarza się z nim i całuje przelotnie, gdy ten odwraca się do niego.

'Wiesz Harry, czasami masz humor jak kobieta w trakcie miesiączki. Raz zły, potem szczęśliwy. I bądź tu mądrym.' śmieje się i zsuwając buty całuje Hazze po czym wymija i udaje się do salonu.

"Może mam? taką męską. To tak jakbym ja tobie powiedział, że dziś w nocy do ciebie nie przyjdę, bo muszę zrobić coś, a poszedłbym poflirtować z Zayn'em, siada obok niego i kładzie się z głową na jego kolanach.

'Przecież wiesz, że z nią nie flirtuje. Tylko udaje, że to robię. Nie martw sie Hazz, jesteś jedynym obiektem mojego zainteresowania' śmieje się zaczynając bawić się loczkami chłopaka.

"Całowałeś się z nią i podobało ci się" stwierdza, patrząc w sufit pustym wzrokiem.

'Wcale nie. Całowanie jej jest jak całowanie się z ręką.' ironizuje chwytając za pilota i włączając po cichu telewizje, wciąż jednak nie przestaje się bawić lokami Harry'ego.

"Zatem to musi być zajebista ręka." wytyka mu język.

'Nie bardziej zajebista od ciebie' zapewnia go 'kradnąc' mu całusa.

"Jesteś kochany" oddaje mu pocałunek "Ale to nadal boli, gdy widzę was razem. Nie możesz z nią zerwać? Dużo osób i tak nie wierzy w was związek"

'Hm... Może... Za każdym razem gdy zobaczysz nas razem przypomnij sobie jak jęczę pod tobą z rozkoszy i pomyśl, że ona nigdy mnie do tego nie doprowadzi'

"No nie wiadomo, może kiedyś mnie dla niej zostawisz, kto wie?"

'Najpierw musiałby jej wyrosnąć penis wielkości twojego, musiałaby skrócić włosy i zmienić imię i nazwisko na Harry Styles' śmieje się, patrząc mu w oczy.

"Może da się przeszczepić penisa, włosy da się szybko ściąć, a co do nazwiska to tez nie problem, kochanie" uśmiecha się do niego.

'Hazz, nie wymyślaj.' oblizuje wargi rozbawiony

"Ale wtedy byś na nią poleciał. A co jeśli ona by coś odpierdoliła? Jest nieprzewidywalna" mówi całkiem poważnie

'Harry, ona NIGDY nie będzie w stanie mi ciebie zastąpić, więc nie masz się czym martwić. hej, Hazz... Kocham cię, nie zapominaj o tym' uśmiecha się czule.

"A jeśli ja nagle zniknę ze świata, to co?"

'O czym ty bredzisz, Hazz?'

"O niczym. Takie tylko gdybanie" odpowiada cicho.

'Harry, czy ja powinienem coś wiedzieć?" pyta lekko przestraszony.

"Och, nie, to nic takiego" odpowiada zdawkowo, łapiąc go za kołnierzyk i przybliżając do siebie. Składa delikatny pocałunek na jego wargach.

'Harry. Masz mi natychmiast powiedzieć o co chodzi' odpowiada poważnym tonem, odsuwając się od Harry'ego.

"Daj spokój i daj mi buzi" wyciąga ręce w jego stronę

'Dopiero gdy mi wyjaśnisz' upiera się, będąc już lekko przestraszonym.

"No to nie" zakłada ręce na piersiach.

'Harry, mów!' powoli nie wytrzymuje 'Masz mi natychmiast powiedzieć, o czym gadasz. Teraz, Hazz! Ja nie żartuje!'

"Ojej, nie panikuj, jeszcze żyję" posyła mu zalotny uśmiech.

'Jeszcze?! Co to ma do jasnej cholery znaczyć?!'

"No to, że żyję, miśku"

'Ale czemu miałbyś nie żyć?!' pyta zupełnie oszołomiony i po chwili dodaje 'Harry, nie pogrywaj ze mną!'

"No bo..."

'Bo?!'

"Jestem wrażliwy, okey? I nie mogę już na to patrzeć. Wiesz, jak to boli?" wydziera się na niego, pozwalając wylać sobie kilka łez.

'Harry... Boże, Hazz... Nie mów mi, że byłbyś w stanie... Nie, Harry, nawet o tym nie myśl. Nie myśl o ty, rozumiesz mnie?!' Czuje jak po policzkach spływa mu coraz więcej łez i namiętnie całuje lokatego. 'Nie chce o tym słyszeć, jasne? Hazz, jesteś jedynym powodem, dla którego jeszcze tu jestem i nie rzuciłem tego wszystkiego w pizdu.'

"Nie wiem, Louis, naprawdę nie wiem. To wszystko jest... ciężkie. HarryShouldDie, widziałeś tą akcje? Wiem, to było dawno, ale jakoś nadal siedzię mi w głowie. Zastanawiam się czy wszystkie Calderics nie mają racji, Lou." stara się być silny i nie płakać, ale marnie mu to wychodzi.

'Hazz, o czym ty pieprzysz? To jakieś dwunastolatki, które myślą, że 'wielka pani Elżunia' pokocha je jeśli popsują Larrego. Naprawdę przejmujesz się takimi głupotami? Daj sobie spokój. Przecież nie ważne co o nas myślą. Ważne co my wiemy i co czujemy' uśmiecha się pocieszająco i znów całuje Hazze.

"Ale ja nie tylko o tym. Nie lubię kiedy wychodzisz na noc, kiedy po imprezach wracasz z nią, kiedy mnie zostawiasz samego, kiedy uśmiechacie się do kamer, kiedy ona ciebie wykorzystuje."

'Harry, Harry. Ja też tego nie lubię. Myślisz, że naprawdę chce spędzać noce u niej na kanapie, żeby tylko na pewno być ci wiernym, zamiast z tobą w łóżku? Myślisz, że wolę odprowadzać ją po imprezach i na siłę odklejać od siebie, bo puszczalska suka nie rozumie 'nie'? Nie chce tego, naprawdę to nie jest fajne ani dla ciebie, ani dla mnie. Ale musimy być silni, tak? Musimy to przetrwać. Już niedługo, mówię ci. Gdy tylko ten pieprzony kontrakt wygaśnie, to się skończy, ok?'

"Ale potem pojawi się kolejny. Wiem, że dla ciebie to też nie jest jakoś super łatwe, ale ja zawsze się boję, bo co jeśli ona okaże się być atrakcyjniejsza ode mnie? Widziałeś jej nogi?"

'Widziałem, ale przecież to nie ma znaczenia. Harry, mam gdzieś jej nogi! Kocham cię, rozumiesz?! Ciebie i tylko ciebie! I nie, nie pojawi się kolejny. A nawet jeśli, nie pojawi się w nim nic o Eleanor!'

"A skąd u ciebie ta pewność? Nie wiadomo, co nam wcisną. A ty jesteś facetem, to normalne, że możesz czuć do niej jakiś pociąg seksualny dlatego się boję" szepcze patrząc mu w oczy.


'Jak to nie wiadomo? Chyba możemy im odmówić, prawda? I mój drogi Hazz, chyba zapomniałeś, że jestem gejem, więc ona nie ma jak mnie pociągać.' śmieje się i pociera swoim nosem o nos Styles'a

"No to co, że jesteś? Ja też ale z dziewczynami też to robiłem, kiedyś, no ale robiłem. Z tobą też tak może być." oczy zachodzą mu łzami.

''Hazz, zapewniam cię, że nie ma takiej możliwości. One po prostu mnie nie podniecają i tyle. Więc spokojna twoja rozczochrana. Będę cię niestety męczył do końca życia, Curly'' gładzi kciukiem rozgrzane policzki loczka.

"Grozisz mi?" śmieje się, chwytając jego dłoń.

''Haha. A żebyś wiedział! No chyba, że kiedyś ci się znudzę to już nic na to nie poradzę...'' śmieje się, choć tak naprawdę natychmiast robi mu się przykro na myśl o tym.

"Nie znudzisz, nigdy. Gorzej, jak ty będziesz miał dosyć mnie"

"Oszalałeś? Jak mógłbym mieć dość tak upartego, krnąbrnego, wiecznie obrażonego i napalonego słodziaka jak ty! W dodatku masz te dołeczki'' żartuje tarmosząc jego polik.

"Mam płakać czy się śmiać, bo nie wiem" udaje zdziwionego i lekko urażonego, no ale on to marny aktor.

''No wiesz co! Przecież wiesz, że nienawidzę gdy płaczesz, więc ani mi się waż!'

"Och, okey, postaram się" całuje go w policzek"

''Wiesz, Harry... Naprawdę nie wyobrażam sobie jakim cudem dawałem sobie radę zanim cię poznałem. Teraz chyba bym oszalał'' śmieje się, ale mimo to jest poważny.

"Normalnie. Oddychałeś, chodziłeś, myślałeś... choć nad tym ostatnim bym się zastanowił" drapie się za podbródek

''Naprawdę jesteś okropnym dzieciakiem, wiesz?'' wybucha śmiechem targając mu włosy

"Wiem, za to ty też nie jesteś normalnym dorosłym, jesteś bardzo niegrzecznym dorosłym" podnosi się do pozycji siedzącej i patrzy mu się w oczy "Jesteś taki ładny"

Czuje jak się rumieni i całuje go namiętnie ''Przy tobie to i tak nic''

"Jestem damski." wzrusza ramionami.

''Czy ja wiem... W łóżku to tak nie zupełnie, c'nie?' śmieje się

"To to inna sprawa" mruczy my do ucha

Oblizuje wargi 'Harry, Harry... Jest południe, a ty już mnie kusisz...'

Przysuwa się do niego bliżej i napiera coraz bardziej, aż oboje opadają na kanapę, podtrzymuje się  na rękach, aby na niego nie upaść "Południe, ranek, wieczór. co za różnica?" szepcze w jego usta

''Styles, jesteś najbardziej niewyżytym dzieciakiem, jakiego znam' śmieje się i wsuwa zimne ręce pod bluzkę chłopaka

"Tomlinson, jesteś najbardziej kuszącym dorosłym, jakiego znam" składa mokry pocałunek na jego szyi

Z jego ust wydobywa się stłumiony jęk. 'Nie powinniśmy iść do naszej sypialni? Jeśli chłopacy nas zobaczą...'

"Nie ma ich, spokojnie" podsuwa do góry jego koszulkę i ściąga ją z chłopaka.

''Harry... Oni mógł w każdej chwili wrócić...' marudzi mimo to kombinując przy pasku loczka.

"To też nasz dom. Mamy prawo robić, co chcemy" odpowiada przeciągle i wpija się w jego usta.

Odsuwa się na moment 'Ale gwałcenie się na kanapie w salonie jest trochę nie na miejscu' upomina go rozpinając powoli jego rozporek.

"Z tego co wiem, gwałt jest wtedy, kiedy jedna z osób jest do tego zmuszana." zaczyna subtelnie obcałowywać jego twarz, począwszy od czoła.

'Więc... molestowanie się. Tak lepiej?' drażni się z nim jeżdżąc zimną ręką po jego podbrzuszu. 'Choć przyznaj, że nieraz miałeś ochotę mnie zgwałcić, gdy jeszcze nie byliśmy razem' śmieje się i wytyka mu język.

"Lepiej." przygryza jego dolną wargę "Miałem, nie miałem... a może jednak miałem? A ty? No powiedz, ile dni po naszym poznaniu się robiłeś sobie dobrze z myślą o mnie?" palce sprawnie rozpinają rozporek niebieskich spodni Tomlinsona

'Ohoho. Czy ja wiem... może to było nawet tego samego dnia' śmieje się i zsuwa z chłopaka spodnie.

"Mówisz? Wyobrażałeś sobie, to co dzieje się teraz? To, że za chwilę w moich ustach zniknie twoja męskość,
a potem... a co będzie potem, LouLou?" przejeżdża palcami po wypukłości jego bokserek

'Myślę, że to co sobie wyobrażałem naprawdę zryłoby ci psychikę, więc zostawię to dla siebie' żartuje śmiejąc się pod nosem 'A potem... o boże, Hazz, czemu ty mi to robisz...' znów się śmieje, ciężko dysząc

"Ale ja chcę to wiedzieć. Zacząłeś to skończ. " wsuwa palce pod materiał jego i kadzie je na kościach miednicy chłopaka

'Naprawdę chcesz to wiedzieć? Mały zbok z ciebie, prawda?' uśmiecha się figlarnie, czując narastające w nim podniecenie. 'Ale niech będzie... Wyobrażałem sobie jak następnego dnia ciągniesz mnie do toalety i przypierasz z całej siły o ścianę. Potem wchodzisz we mnie mocniej niż kiedykolwiek byłeś w stanie... I posuwasz mnie tak, że wręcz wyję z bólu i rozkoszy... A ty szepczesz mi do ucha, jak bardzo pociągający jestem i, że jedyną rzeczą, o której myślałeś w nocy był mój tyłek, i że nie spałeś przez to całą noc. A gdy już dochodzisz schodzisz na kolana i zaczynasz mi obciągać, i robisz to po mistrzowsku, choć jestem twoim pierwszym' zacina się czując, że już dłużej nie wytrzyma. Wypina biodra ku górze i syczy 'Hazz, nie męcz mnie już...'

"To... gorące. A co ty na to jeśli spełnimy twoje wyobrażenia?" całuje go między słowami.

'Teraz?' mruczy uwodzicielsko

"Teraz. Już." wstaje z niego, łapie go za rękę i szybko biegnie do łazienki, mocno przygniatając do ściany.

'Hazz... jesteś szalony' śmieje się i wpija mocno w jego usta

"I kochany" dodaje do jego słów "I co teraz miałem zrobić, hmm?" drażni się z nim

'No wiesz co... Już zapomniałeś?' pyta coraz ciężej dysząc 'Hazz, błagam... nie drażnij się ze mną..."

"Nie śmiałbym zapomnieć" całuje go namiętnie, po czym spogląda w dół i spuszcza do kolan bokserki partnera, a potem patrzy na siebie, dając mu znać, aby pomógł zostać mu nagim

Czym prędzej pozbywa się jego spodni i bokserek po czym uśmiecha się cwaniacko i wpija w jego usta

"To teraz jest idealnie. Miało być mocno, tak?" pyta, jednak nie czeka na odpowiedź, prędko wchodzi w niego bez wcześniejszych przygotowań.

Krzyczy z rozkoszy i zaciska palce na plecach Styles'a wbijając w niego paznokcie. 'Boooże. Harry, jeśli chłopcy wejdą i usłyszą... a, ach!'

"Trudno" mruczy z szerokim uśmiechem, przyspieszając swoje ruchy. "Wybacz, ale nimi najmniej będę się teraz przejmować" tłumi jego jęki gwałtownym pocałunkiem.

'mmmm... Hazz... powiedziałbym, że... o jezu... ach! że jesteś aniołem... aaaa! Ale... a-ale... Jesteś na to zbyt zboczony';

"Coś w tym... jest" sapie mu do ucha. Porusza się w nim szybko i intensywnie, a dłońmi zaczyna muskać jego klatkę piersiową.

'mm! Aaach! Hazz... Moze to nieodpowiednia chwila ale... Zajebiście cię kocham' dyszy wplątując rękę w jego włosy i ciągnąc je lekko druga zaś ściska jego pośladek

"Masz rację... trochę dziwna... biorąc pod uwagę to, że... że penetruję ciebie od środka" mówi, posapując z lekkiego zmęczenia. "Jesteś taki mokry, lubię gdy taki jesteś"

'ooooch Hazz... A ty jesteś taki mocny... Naprawdę to uwielbiam, w przeciwieństwie do tego gdy jesteś delikatny. To jest trochę meczace' mruczy mu do ucha mocniej ciągnąc jego włosy

"Czemu nigdy tego nie mówiłeś? Gdybym wiedział, nie męczyłbym cię tym bawieniem się w atmosferę, też tego nie lubię" śmieje się, obdarzając go całusem. "Jak się czujesz?"

' lubię jak robisz atmosferę ale nie lubię gdy potem meczysz mnie jakimś cackaniem sie ... Wiesz jestem facetem , więc chce cię CZUĆ' po chwili dodaje 'a ... A! A jak mam sie czuć ?' śmieje sie przykryzając platek ucha loczka

"Cackaniem?" oburza się trochę, mimo to nie zaprzestaje zdecydowanych ruchów

'przepraszam ... Po prostu wiesz... Nie lubię tego'

"No jasne" przewraca teatralnie oczami "to teraz co, mam paść na kolana?" pyta zalotnie się uśmiechając

'mmmm to taka kusząca propozycja ' brewkuje do niego

"Jak chcesz" szepcze mu do ucha, a ustami schodzi coraz niżej, zaczynając od ust, przez szyję i klatkę, aż do podbrzusza, aż upadł na kolana

'wiesz... Cieszę sie ze mam na własność takiego Boga seksu jak ty' śmieje sie

"Nie jestem twoj¹ własnością" warczy, a w dłoń chwyta jego penisa i posuwa nią po całej jego długości

'No wiesz co...' mruczy

"co?"

' lubię gdy sie tak denerwujesz' chichocze pod nosem.' to podniecajace '

"Sam jesteś podniecający" burczy pod nosem "a nie, to jednak nie brzmi groźnie" karci samego siebie.

'Hahaha ... Jesteś... Ugh... Mmm ... Słodki '

"sam jesteś... nie, znowu tego nie zrobię" mamrocze

Znów chichocze i lekko targa jego włosy

"Nie śmieszne", mówi i zaraz całuje czubek jego członka

' czy to nie dziwne ze urządzamy takie rozmowy w takiej sytuacji?' pyta rozbawiony

"nie, dlaczego?" odrywa się od niego na chwilę

' ughhhh... Nie przerywa sie w takich chwilach'

"dlaczego?" nadal nie wraca do zadania

'Harrrrrrrrry!' warczy na niego

"Louis!" krzyczy

'Harry No proooosze'

"O co?"

'No błagam ... Skończ...'

"Skończ? Och, okey" staje na równe nogi, twarzą w twarz z Hazzą

'Harreh! No nie drocz sie ze mną i daj mi wreszcie dojść...'

Odsuwa się od niego i wskazuje na drzwi "droga wolna, ja cię nie trzymam"

'Hazz jesteś okropny!' mruczy i wściekły kieruje sie do drzwi

"Och, kochanie, nie denerwuj się, bo się spocisz" idzie za nim i obejmuje od tyłu, przylegając do pleców Louis'ego

'wiem o co ci chodzi, ale nie zamierzam cię błagam żebyś mi obciągnął'

"Ale ja tylko chciałem cię troche podrażnić" całuje jego kark

'to nie jest zabawne, bo ja stoję i sie mecze, poniżając sie tj błagając cie o trochę czułości, a ciebie to bawi'

"Nie poniżasz się" staje przed nim i klęczy, od razu biorąc jego penisa w usta

'Nie, Hazz przestań. Straciłem ochote' odsuwa sie od niego i rozgląda za swoimi bokserkami

"Och, no stój" idzie na kolanach za nim i ciagnie za jego nadgarstki

'Nie Hazz. Nie chce już' mruczy i nasuwa na siebie bokserki

"Och, no Louuu" jęczy, wstając z podłogi. Nagi przytula się do niego

'przestań już...' próbuje sie wyrwać ale czując jak łzy spływają mu po policzkach, wtula sie lekko w loczka

"Dlaczego płaczesz?" ściera kciukiem łzy

Kręci jedynie głowa i pociąga nosem ... 'to takie upokarzające ... Stać przed tobą ze stojącym penisem i błagając żebyś chociaż go dotknął, podczas gdy ty masz to gdzieś ... A ja jak głupi nic na to nie mogę poradzić'

"Och, Loueh, przepraszam, nie miałeś tak tego odebrać. Miśku, proszę, nie płacz" całuje jego policzek, delikatnie przejeżdżając palcami po plecach

'Nie... nie ... Jeśli nie chcesz go dotykać to ok, po prostu powiedz ze sie go brzydzisz i będzie ok...'

"Nie brzydzę, nigdy się nie brzydziłem" uśmiecha się do niego "nie myśl tak"

'A jak mam o tym myśleć? Przecież widzę ze nie lubisz go dotykać... Robisz to tylko dlatego 'ze wypada' ... Nie chce tak... Pewnie gdybym miał pochwę grzebałbyś tam cały czas...'

"O. Czym. Ty. Gadasz?"

Lou odwraca jedynie głowę, wyrywa sie i idzie do swojego pokoju.

Harry biegnie za nim do pomieszczenia i znowu staje przed nim. "Nie grzebałbym... Jezu, jak to dziwnie brzmi... *mówi szeptem do siebie* nigdy nie zrobiłem tego, bo tak 'wypadało', robiłem to bo chciałem. Lou, o czym ty myślisz?"

'Nie lubisz tego, że jestem facetem, prawda? Wiem, ze wolałbyś gdybym by kobietą...'

"Co?" patrzy na niego zdziwiony.

'To sie czuje, hazz... po prostu widzę, ze nie lubisz mojego ciała... Gdybym nie miał 'go', a zamiast to pare jędrnych piersi... Kochałbyś mnie bardziej... Uszczęśliwiałbym cię bardziej...'

"Nie rozumiem. Dlaczego tak uważasz? Ja nigdy nie chciałem, byś był kobietą. A piersi nie są wcale takie fajne"

'I kto to mówi... Każdy wie ze ty po prostu kochasz kobiety... Te długie nogi, jędrne pupy, piersi, długie włosy... '

"Ugh, nie! Ten Harry to Medialny Harry, tak? Nie ten prawdziwy, ten prawdziwy cię kocha"

'on tylko tak mówi ...' szepcze

'nie, on to czuje. Lou!" łapie go za nadgarstek i ciągnie do siebie, tupiąc niczym mały bachor

'nie sądzę...' mruczy i lekko wtula się w styles'a

"Ale ja tak sądzę i ja mam rację. Przestań mi do cholery mówić, co czuję... a może ty to mówisz specjalnie? Nie Lou, proszę, nie mów, że robisz to specjalnie"

'o czym ty bredzisz? hazz jesteś najwspanialszą rzecza jaka mnie w życiu spotkała ... Tylko... Przecież nieraz widziałem jak sie oglądasz za innymi ... Za dziewczynami ... Na mnie tak nie patrzysz... Twój wzrok nie mówi
'wow jaki gorący' tak jak to robi na widok innych ... Na widok kobiet'

"MEDIALNY, mówię ci, że tylko ty się liczysz, Louis. One są fee"

Śmieje sie cicho i wtula głowę we włosy loczka 'jesteś uroczy... Jak duże dziecko... Lubię kiedy taki jesteś'

"Ale wiesz... może ty tak twierdzisz specjalnie? Może chcesz mi to wmówić, aby swobodnie wrócić do.. niej?"

'Nie gadaj głupot ! nie chce tam iść i nigdy nie będę chciał '

"A może?"

'O czym ty bredzisz ... Wymyślasz bajki. Choć pewnie chciałbyś żebym do niej poszedł... Mógłbyś tu przyprowadzić jakąś lafirynde'

"Sam to zacząłeś!" wychodzi z pokoju, nadal nagi "Kocham cię i nic się tu kurwa nie zmieni! *widzi wchodzącego po schodach Niall'a* Hej, młody *mówi do niego ciszej i zaraz dodaje głośniej* Chcesz, to idż do niej, może wtedy w końcu będzie ci dobrze i nie będziesz mówić, że patrzę na kobiety 'inaczej'!" wkurzony schodzi na dół, nie zwracając uwagi na pozostałych członków domu, którzy akurat weszli do domu i patrzą na niego ze zdziwieniem, idzie do łazienki po swoje rzeczy i potem po to samo do salonu. Gdy ma już wszystko udaje się do siebie, mocno trzaskając drzwiami.

'Jesteś okropny! I teraz nagle wszystko to moja wina?! Ja NIC nie zrobiłem! Nigdy nawet palcem jej nie tknąłem! Ty za to już nie raz pieprzyłeś te bździągwy w naszym łóżku. W NASZYM !' Krzyczy wściekły czując jak coraz więcej łez spływa mu po policzkach. 'Nie to nie! Boże, jak zwykle szukasz pretekstu by na mnie nawrzeszczeć!' trzaska drzwiami i rzuca się na łóżko.

"Nigdy tam nikogo nie pieprzyłem, prócz ciebie! Nikt inny nie jest taki idealny, jak ty. Pojmij to w końcu! I nie szukam pretekstu, ty stwierdziłeś, że się ciebie brzydzę, sam wcześniej powiedziałeś, że nie lubisz moich wstępów, ale to już pominę. Nie potrafiłbym cię zdradzić!" odkrzykuje ze swojego pokoju, leżąc na łóżku.

'Wszystko przekręcasz !'

"Jak przekręcam?!"

'Nie powiedziałem, że nie lubię twoich wstępów! Uwielbiam je, ale nie lubię gdy się cackasz! A co do brzydzenia się, to mam rację! Bo nigdy, nigdy nie możesz tego załatwić normalnie! Zawsze coś kombinujesz, a ja ze łzami w oczach błagam, żebyś po prostu to zrobił! I nie pieprz mi o zdradzie, bo nawet Zayn'a musiałeś przelecieć, nie wspominając już o setkach 'koleżanek' z klubów, gdy jesteśmy w trasach!' wrzeszczy rozwścieczony, zakrywając twarzy poduszką i jeszcze bardziej się rozklejając

"Myślałem, że wtedy będziesz bardziej podniecony, jak się z tobą podrażnię! I nie było żadnych koleżanek! One się do mnie kleiły, ale żadnej nie zaliczyłem! A Zayn... ugh!" rzuca się po łóżku ze złości.

'Tylko kiedy ktoś BŁAGA o chociażby zwykłe obciągnięcie ręką przez dłuższy czas, to chyba jedynie odchodzą mu ochoty, prawda?! Nie pomyślałeś nigdy, jak ja to odbieram?! A Zayn... Boże, nawet nie umiesz się przyznać, że go posuwałeś!'

"Chciałem ci to zrobić, ale ty nagle odszedłeś! Nie, ja... nie wpadłem na to,  ja to odbieram inaczej! O Zaynie się nie wypowiem!" drze się coraz głośniej, choć gardło już go boli. Na dole Liam i Niall patrzą podejrzliwie na Zayn'a, który wędruje gdzieś wzrokiem i bawi się palcami. Irlandczyk jest wyraźnie niezadowolony.

'Bo go rżnąłeś pół nocy, aż się dom trząsł, podczas gdy ja nabawiałem się odcisków śpiąc na kanapie u Eleanor! Poza tym pokazałeś mi drzwi i kazałeś wyjść, więc nie dziw się, że nie uklęknąłem i nie błagałem, żebyś mi obciągnął!' krzyczy głośniej, aby cały dom słyszał.

"Ja go... przestań teraz to wplątywać! Ale wiesz, o co mi chodziło. Ja tak tylko żartowałem, no! Chciałem cię bardziej podniecić! Chciałem spełnić twoje wyobrażenia, no!" woła jeszcze głośniej.

'W moich wyobrażeniach nie musiałem się o nic prosić, bo tam sam tego chciałeś. Ale widzę, że w realnym świecie jest trochę bardzo inaczej! I będę go w to wplątywać, bo ty wplątujesz El, choć ona z tą sceną nie ma nic wspólnego!'

"Chciałem zrobić je lepszymi! A co Zayn ma niby z tym wspólnego?"

'To, że jemu na pewno z przyjemnością... z przyjemnością obciągnąłeś! Na pewno sam go o to prosiłeś!' zacina się coraz bardziej, gdyż płacz uniemożliwia mu krzyczenie 'I przestań się tłumaczyć... Po prostu powiedz... 'Sorry Lou, nie podniecasz mnie tak jak kiedyś'...

"Wcale, że nie! Nie powiem tego nigdy!"

'Ale to prawda! Przecież wiem, że to prawda... Boże... Harry, staram się... Staram się ja mogę... ale widzę, że to nic nie daje... odsuwasz się ode mnie...' rozkleja się na dobre.

"Nie, to nieprawda! Nie odsuwam się, Lou, nie chcę się odsuwać. I przestań myśleć o Zaynie!" krzyczy tak, że znowu wszyscy go słyszą, a Niall na jego słowa coraz bardziej sobie uświadamia, że Zayn przespał się z Harry'm. "To prawda?" pyta go, cichym głosem.

'Jak mam o nim nie myśleć, jeśli wiem... że było ci z nim lepiej niż ze mną?! Po prostu ci się znudziłem! ... Harry... błagam... zrób coś... cokolwiek, Harry... Nie chce cie stracić... A wiem, że tracę! ... Tak strasznie cie kocham' szepcze ostatnie zdanie nie będąc już w stanie niczego krzyknąć. W tym czasie na dole Zayn stara się jak może uniknąć wzroku blondyna 'Nie... No coś ty... No wiesz... Oni tak tylko... Przecież bym tego nie zrobił...' tłumaczy się marnie.

"Nie znudziłeś mi się! Dlaczego w ogóle tak myślisz? Ile razy mam powtarzać, że jesteś jedynym i najważniejszym? Louis, proszę, nie gniewaj się o to, bo to nie miało wcale tak wyjść!" krzyczy już przez płacz. W przedpokoju na parterze Niall zaciska pięści ze złości i w ciszy spogląda na niego ostatni raz, po czym udaje się do góry, na odchodne mówi jedyne "nie odzywaj się do mnie"

Szlochając udaje się powoli do pokoju Harrego. Wchodzi bez słowa i wtula się w niego cały zapłakany
'Przepraszam, Harry. Za wszystko, przepraszam. Boże... Pogódźmy się już, dobrze? Nie ważne... Zapomnijmy o El, o Zaynie, o tej akcji w łazience i całej kłótni. Przepraszam, nie złość się' szepcze wtulając się w niego jeszcze bardziej. Natomiast Zayn chwyta szybko Niall'a za nadgarstek i ciągnie ku sobie 'Daj spokój, Niall... to było dawno, byłem pijany!' tłumaczy się jak może.

"Myślę, że to będzie najłatwiejsze... ja ciebie też przepraszam, Lou. Bardzo cię przepraszam, już więcej nie zrobię tego, nie lubię się z tobą kłócić..." zaciska palce na jego plecach mocno go obejmując. Niall w tym czasie wyrywa się Zaynowi "Nie dotykaj mnie" warcze i czym prędzej biegnie do siebie


'Harry... Obiecaj, że już nigdy go nie dotkniesz... Mówię o Zayn'ie... Albo jeśli już to powiedz mi po prostu, że się w nim zakochałeś czy coś... Wolę to niż żebyś mnie oszukiwał...' szepcze cicho, czubkiem nosa jeżdżąc po jego klacie. Zayn natomiast biegnie w stronę pokoju Niall'a. 'Nialler, daj spokój! Porozmawiajmy! No Niall! Otwórz!'

"Nie, ja się w nim nie zakochałem. No co ty, Lou?" przewraca go delikatnie na łóżko i kładzie się obok, wtulając w jego bok. "Nie otworzę. Co, Harry dał ci kosza?" zadrwił Niall, odkrzykując Malikowi.

'Hej... Hazz... Chyba Ziall się przez nas kłóci... myślisz, że oni... no wiesz...' pyta cicho. 'Niall no dalej! Daj mi się wytłumaczyć!' krzyczy lekko zdenerwowany Zayn.

"Nie wiem, może... No ale Zayn on chyba nie może..." odpowiada, głaszcząc go po brzuchu. "Och, przestań, te wytłumaczenia będą stertą kłamstw. Nie traćmy na to czasu!" rozkazuje Niall.

'No chyba... Ale wiesz... Może oni dlatego się z tym kryją nawet przed nami... No i serce nie sługa...' śmieje się ponuro i wtula twarz we włosy Harry'ego. 'Niall przecież mówię ze byłem pijany! To był tylko jeden raz! Ja nawet nie pamiętam jak to się stało!' tłumaczy się, waląc pięścią w drzwi

"Możliwe... Czyli to moja wina?..." podnosi na niego skruszony wzrok "kurwa... nie chciałem... jestem idiotą, co nie, Lou?" pyta retorycznie. Niall zdenerwowany w końcu otwiera mu drzwi "Kiedy to było?" pyta starając się być spokojnym.

'Chyba jednak moja... Nie musiałem tego krzyczeć na cały dom...' pociesza go głaskając po głowie. 'dawno... Jakieś... Um... Chyba jakoś w marcu...' zaczyna bawić się palcami i patrzy błagalnie na blondyna

"No ale to ja wpakowałem mu się do łóżka" mówi cicho, bojąc się, że Louis'ego to zaboli. "W marcu? A nie teraz jakoś?" pyta Horan podejrzliwie.

'Tak... Racja' mruczy, nie chcąc o tym rozmawiać. 'Nie! Niall, oczywiście ze nie! To była końcówka marca na pewno!' zapewnia go z nadzieją.

"Powinieneś zaprzeczyć, powiedzieć, że to jego wina czy coś" śmieje się cicho Styles, a Niall w tym czasie nadal się sprzeciwia Zaynowi "Kotku, do maja byliśmy w trasie i miałeś pokój ze mną, więc wtedy na pewno nie"

'Ale to ty mu się wpakowałeś do łóżka. Nie moja wina ze czasem jesteś taki puszczalski' marudzi rozdrażniony tym tematem.'To... To może początek maja... Ale na pewno nie później! Przecież w czerwcu byliśmy prawie 24 na dobę razem, a w lipcu ... Nie to na pewno nie było w lipcu ani sierpniu! To maj!' upiera się i lekko zbliża do Nialla.

"Odpowiedziałbym coś, ale nie chcę kolejnej kłótni" mruczy Harry pod nosem. "A w lipcu? No skończ, przerwałeś." prosi, odsuwając się od niego.

'Mhm. No mów ja chętnie posłucham.' upiera się. 'W lipcu nie! W lipcu nie było żadnych wielkich imprez. To był maj... Niall No daj spokój...' uśmiecha się lekko gładząc jego ramię.

"Nie, nie chcę kłótni. Obiecałem zapomnieć o tym, to dotrzymam słowa" zaprzecza. "A może jednak coś było? Wiesz, coś zawsze się znajdzie, może jak byłem w Mullingar u rodziców, co?" pyta wyraźnie zły, strzepując jego rękę.

'No tak. Dużo łatwiej zapomnieć niż po prostu przyznać się do błędu. Z resztą... Nieważne.' odwraca się na bok i wtula w loczka. 'Nie! Niall naprawdę, to na pewno był maj! No przecież... Boże, uwierz mi. Naprawdę... Przepraszam, Niall.' smutnieje, spuszcza głowę po czym próbuje przytulić się do blondyna.

"Och, tak, przeleciałem go. Zadowolony? Ty pieprzyłeś też El, ale ja udaję, że o tym nie wiem, więc już o tym nie rozmawiajmy." mówi spokojnie, obejmując go w pasie. "Szczerze nie wydaje mi się, a może mam zapytać Harry'ego?" blondyn odpycha go od siebie.

'Nie pieprzyłem jej! Możesz w tej chwili do niej zadzwonić a ona to potwierdzi. NIGDY ciebie nie zdradziłem' upiera się . 'Tak! To był maj! Byliśmy pijani, ty poszedłeś gdzieś z Seanem i zostałem sam, bo wrociliście nad ranem... A Harry był napalony i... Tak jakoś samo wyszło...' tłumaczy się ze łzami w oczach 'przytul mnie, Niall...' prosi łamiących się głosem

"Zdjęcia, kochanie, mam zdjęcia. Niall was przez przypadek nakrył. Może po prostu nie pamiętasz" odpowiada. "Maj, nie maj, lipiec, luty, kuźwa, zrobiłeś to, Zayn" puszczają mu nerwy, równocześnie macha rękoma. Za chwilę uspokaja się i lekko obejmuje Zayna widząc, w jakim jest stanie.

'Nie możliwe! To nie my! Albo po prostu ona się do mnie kleiła! Nigdy z nią nie spałem!' zapewnia go. 'Przepraszam, Niall ... Ja nie chciałem! Nie wiedziałem co się dzieje, gdybym wiedział nie zrobiłbym tego! Przecież wiesz ze mi na tobie zależy!' płacze wtulając się w niego jeszcze bardziej.

"Oj, przyznaj się. Raz na pewno był." przewraca Hazz oczami. "Już spokojnie, trudno się mówi... a chociaż użyliście no wiesz, prezerwatywy?" pyta Niall nieśmiało.

'Ani razu! Jestem pewien... To znaczy... Raz... Było blisko ale... Boże, głupio mi mówić o takich rzeczach... No ja po prostu... Nie mogłem...' jąka się nieśmiało. 'Tak! Oczywiście ze tak! Ja byłem strasznie nawalony ale Harry dosyć ogarniał...' zapewnia go Zayn.

"Ale jednak do tego doszło, prawda? Nie będę zły" mówi i całuje jego policzek. "Och, to dobrze. Chociaż tyle. umm... Zayn, ale dlaczego ty mi to zrobiłeś?"

'Nie doszło! Jezu mówię przecież że... Nie mogłem... On po prostu... No wiesz... O Jezu no... Nie stawał mi, ok?' czerwieni się i wtula w klatę Hazzy. 'Ja nie wiem... Po prostu.... Byłem po prostu pijany i napalony i nawet nie wiedziałem, że Harry to Harry... Nic nie wiedziałem' tłumaczy cicho.

"Ona na pewno sobie z tym poradziła. Ale okey, niech będzie, powiedzmy, że wierzę" przytula go do siebie. "To mnie jakoś nie uspokaja. Czyli, że przespałbyś się z każdym?" śmieje się pod nosem Irlandczyk.

'Nie umiała... Próbowała ale... On ani drgnął...' szepcze w jego klatę. 'Nie jestem dziwką' złości się Zayn 'po prostu... Wtedy było za dużo... A ty poszedłeś z Seanem i mnie zostawiłeś...'

"Tak, tak, Louis." głaszcze go plecach. "Wiem, że nie jesteś, tak tylko żartuję. Albo mam nadzieję, że w to wierzę... I... jak ci było?" pyta spokojnym tonem,

'Dlaczego nigdy mi nie wierzysz... Gdy mówiłem ze nigdy nie zostawię cię dla dziewczyny głównie to miałem na myśli... Po prostu... Tylko przy tobie... No wiesz... Mogę.' mruczy. 'Och... Było... Trochę za bardzo... No wiesz... On nie jest zbyt delikatny i szczerze nie wiem jak Lou może po nocy z nim siadać na tyłku...'

"Po prostu widziałem was razem, więc wiem swoje. Może naprawdę kiedyś się tak upiłeś, że nic nie pamiętasz. Ona jest dziwna, mogła wszystko zaplanować. Ale już spokojnie" całuje w ramię. "Myślałem, że lubisz na ostro...." mówi zmieszany Niall.

'Nie... Na pewno nie.. Może to po prostu nie byłem ja... Wiem, że ja nie mogę... Próbowałem wiele razy... Ale nie mogę...' przymyka oczy i wtula się jak tylko może w Styles'a. 'lubię... Ale z tobą...' zapewnia go Zayn, całując w czubek nosa.

"Próbowałeś?" patrzy na niego zdziwiony. "Och, mówisz? Więc on nie był lepszy?" pyta Niall.

'No... Po tej akcji z Zaynem byłem zły i chciałem ci się odwdzięczyć... Ale... Coś mi nie wyszło...' śmieje się cicho. 'Ani trochę. Nie masz się, o co martwic, zazdrośniku' śmieje się Horan.

"Wiedziałeś o tym od początku?" pyta zawstydzony. "To się cieszę. Wiesz, nie chciałbym, aby mój chłopak wolał kogoś innego... nadal jesteśmy razem?" spogląda na niego trochę zasmucony

'Oczywiście, że tak... Nie mówiłem o tym, bo wolałem o tym nie myśleć'. 'Tak! Oczywiście, że tak! To znaczy... Jeśli chcesz...' mówi nieśmiało.

"Umm, przepraszam, ja nie wiedziałem... ale skąd to wiesz? Przecież ciebie nie było..." Harry patrzy na niego ze zdziwieniem. "Jasne, że chcę. Trudno będzie jednak o tym zapomnieć" szepcze w jego szyję.

'Mam swoje źródła...' odpowiada, tajemniczo się uśmiechając. 'Zrobię wszystko by ci to wynagrodzić, przysięgam! Powiedz tylko słowo!' zapewnia go, mocniej zaciskając palce na jego plecach.

"Jakie źródła?" jest dociekliwy, siada na Lou okrakiem i nachyla się do niego, całując po żuchwie. "Nie musisz mi nic dawać ani coś takiego, po prostu obiecaj, okey? Obiecaj, że już mnie nie zdradzisz. Szczególnie, że jesteśmy ze sobą od grudnia. Albo jeśli wolisz jego lub może jakąś dziewczynę, to powiedz, tylko nie kłam. Nie chcę żyć w kłamstwie" odsuwa się, aby spojrzeć mu w oczy.

'To moja słodka tajemnica' śmieje się, cicho pomrukując. 'Gadasz głupoty! Niall, jesteś mężczyzną mojego życia!' zapewnia go, delikatnie całując.

"Powiedz, będę cię męczył, aż się dowiem. Przysięgam" siada na wysokości krocza i pociera swoim o jego, tak aby chłopak go poczuł. "Mówisz poważnie? A jeśli Lou i Hazz się rozstaną, to może będziesz chciał spróbować z nim?" pyta ze strachem ledwie widocznym w oczach.


'Oooooo, Hazz... Nie mogę ci tego zdradzić... On mnie za... O Jezu... Zabije' mruczy, wyginając się w łuk. 'Nie! Na pewno nie! Ja wiem że jesteś tym jedynym! Tym naprawdę jedynym!' mówi desperacko Zayn.

"On?" Hazz przesuwa się po kroczu wolniej. "A nie wolałbyś rodziny?" Niall spogląda na niego.

'Ooooo... Aaaaaaaa, Hazz... Boże... nie męcz mnie... Nie.... Aaa, nie mogę'' jęczy, czując jak robi się coraz twardszy. 'Jakiej rodziny? Przecież... No wiesz... Możemy założyć własną... Jeśli chcesz.. To tak myślałem, że... Byłoby fajnie...' Malik jąka się, uciekając wzrokiem.


"To powiedz, proszę... *jeździ palcami po jego bokach, jednocześnie mocniej pocierając się o jego kroczę* Loueh" szepcze mu do ucha. "Ale wiesz, jesteśmy facetami, ze mną normalnej rodziny nie założysz" odpowiada smutnym tonem.

'Mmmmmm...Liiaaaaaam... To on mi powiedział... Słyszał was i z ciekawości poszedł sprawdzić, bo prosiłem go, żeby cię pilnował, kiedy mnie nie będzie' dyszy szybko. 'No... Ale... Tak pomyślałem ze... Moglibyśmy sie gdzieś przeprowadzić... I... Zaadaptować dziecko... No i... Żyć jak normalna rodzina... Bo przecież nią będziemy' mówi szybko niezupełnie pewien reakcji Irlandczyka 'i ... Moglibyśmy wziąć ślub' dodaje cicho.

"Aż tak mi nie ufałeś?" Styles zaprzestaje na chwilę i podnosi się na wysokość wyprostowanych rąk, spogląda na niego spod loków opadających mu na czoło. "Mówisz poważnie, Zayn? Ale adopcja... nie wiem czy to się uda..." jego początkowy entuzjazm przeradza się w załamanie.

'Ileeee razy mam ci mówić ze w takich momentach się nie przestajeeee...' mruczy 'Ufałem ci... Chodziło mi o picie! Wiedziałem, źe urządzacie imprezę i nie chciałem żebyś przesadzał' tłumaczy się Lou. 'Damy radę! Jeśli chcesz... To nie problem... Wiele par homoseksualnych ma adoptowane dzieci...' zapewnia Nialla Mulat.

"Przepraszam" całuje go delikatnie "Wcale nie chodziło o Zayn'a, wcale" dodaje Hazza ironicznie. "Zayn, ale ty jesteś, no wiesz, u ciebie to niedozwolone" mówi szeptem, wtulając się w niego.

'Ummmm nie. No przecież wtedy bym nie pomyślał o tym ze możesz go przelecieeeeć...'. Zayn przytula chłopaka mocniej do siebie i szepcze 'To nic... to tylko religia... Jesteś ważniejszy od wszystkiego na tej ziemi i poza nią'

"Niech będzie" Harry wpija się w Louis'ego usta namiętnie. "A co na to twoi rodzice? Nie chcę aby się ciebie wyrzekli czy coś takiego. przeze mnie nie możesz stracić z nimi kontaktu." mówi blondwłosy, zaraz łapie go za rękę i wprowadza do pokoju, zamykając potem drzwi.

Lou mruczy jedynie z zadowolenia zaciskając dłonie na pośladkach loczka. 'Jakoś to zaakceptują. Z resztą... To nie jest ważne. Zależy mi na tobie! To z tobą chce spędzić resztę życia' Szepcze chwytając delikatnie jego twarz.

"Mi też na tobie zależy, Zayn, jesteś najważniejszy." całuje go w usta Zayn przyklęka na jedno kolano i łapie Niall'a za rękę.

'Wiem, że to powinno inaczej wyglądać... Nie mam nawet pierścionka, ani nic... Nie wiem czy w ogóle powinienem mieć pierścionek, czy jakąś obrączkę... nie znam się na tym... I przepraszam, jeśli inaczej to sobie wyobrażałeś, bo wiem, że zasługujesz na więcej... Ale... Niall'u James'ie Horanie... Wyjdziesz za mnie?' pyta lekko niepewnie.

Niall patrzy na niego ze zdziwieniem, usta lekko rozchyla w zdumieniu. W jego oczach pojawiają się łzy. "Nie liczy się pierścionek... ja... kurczę, Zayn... zaskoczyłeś mnie... Jasne... Jasne, że tak" siada na jego kolanie i rzuca mu się na szuję, mocno go ściskając. Ujmuje jego twarz w dłonie i mocno przyciska swoje usta do jego.

Zayn odwzajemnia każdy pocałunek, po czym odrywa się na chwile od blondyna 'Jesteś najwspanialszym mężczyzną, jakiego kiedykolwiek spotkałem. I naprawdę nigdy jeszcze nie kochałem nikogo tak mocno jak kocham ciebie'

"I nawzajem, Zayn, kocham cię jak nikogo innego" szepcze wprost do jego ucha.


~~~~~~~~~~~~~~~
W rolach głównych:
~Giovi. jako Harry Styles i Niall Horan
~Adu. jako Louis Tomlinson i Zayn Malik

Trolololo, siemanko :D Z tej strony dziwnie pocieszna Adu.
Nie mamy trójki, ale mamy suprajsa. Otóż... Taki tam scenariusz Larrego/Ziall'a. :D
(Tak na marginesie to nasza rozmowa na gadu przez ostatnie 3 dni... To się nazywa uzależnienie od bromance'ów xd)

Ach. Co myślicie o takich scenariuszach? Jeśli chcecie możemy takie wrzucać co jakiś czas, w zależności od tego jak bardzo wam się podoba ten pomysł. :D

A co do trójki to... To nie wiem, ale mamy nadzieje, że coś się niedługo wymyśli.

I nie zdziwcie się, jeśli Giovi mnie zabije, bo dodaje to teraz sama bez uzgadniania z nią szczegółów. :C Będzie zła :c Ojojoj... No ale tak dawno niczego nie było, że nie chcę was już męczyć, a jej akurat nie ma...

To chyba na tyle jeśli chodzi o ogłoszenia parafialne. Dziękujemy za uwagę i polecamy się na przyszłość. :D
Lots of love, our little bitches ♥